Czy ktoś jeszcze wpadł na pomysł
wypadu do Szwecji na 24h. czy tylko ja jestem tak mądra i błyskotliwa?
Bilety zabukowałam już w
listopadzie, bo kosztowały jedyne 38 zł. w 2 strony. Później stopniowo
załatwialiśmy dojazd z Warszawy do Modlina, ze Skavsty do Norrkoping i nocleg.
Postanowiliśmy pojechać po kosztach i nie rzucać się na zwiedzanie Sztokholmu w
jeden dzień, bo to chyba nie byłoby zbyt realne, więc naszym celem stało się
całkiem ładne miasteczko Norrkoping położone na południe od lotniska Sztokholm
Skavsta. Wcześniej również udało mi się wyhaczyć pewnego Polaka na CS, który
zgodził się nas przygarnąć.
No, ale zacznijmy od początku…
Po przylocie do Szwecji
stwierdziłam, że moje okulary przeciwsłoneczne nie będą mi jednak potrzebne, a
zamiast płaszcza powinnam wziąć chyba kożuch, ale niestety pomyślałam o tym
zbyt późno. Było zimo. W zasadzie, to było cholernie zimno, a widok Szwedów
ubranych w trampki, legginsy i zwykłą kurtałkę przyprawiał mnie o jeszcze
większe dreszcze. Ja wiem, że oni są przyzwyczajeni i bla bla bla, ale na
prawdę dziwnie to wyglądało, kiedy my staliśmy na lotnisku trzęsąc się z zimna,
a obok nas stały Szwedki, które nie miały chyba na sobie nawet w połowie tego,
co mieliśmy my. Wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy do miasta oddalonego o
godzinę drogi od lotniska. Z naszym hostem umówiliśmy się o 22 pod jego
mieszkaniem, więc mieliśmy kilka godzin na zwiedzenie miasta późnym wieczorem.
Szwecja jest ładna, ma swój urok, a miasto, które zwiedzaliśmy było naprawdę
warte zobaczenia.
Błąkając się bez konkretniejszego
celu po mieście zwróciliśmy uwagę przede wszystkim na lampki w oknach, które
były niemalże wszędzie! Lampki były zapalone praktycznie w każdym oknie i na dodatek nie było firanek,
czasami tylko pojawiły się jakieś zasłony (które o dziwo też były odsłonięte).
Te lampki w oknach są bardzo popularne w Szwecji i jest to chyba znak
rozpoznawczy Szwedów:)
Kiedy już dochodziła 22 udaliśmy
się do sklepu w celu zakupienia czegoś czym mogliśmy podziękować naszemu hostowi za udostępnienie
miejsca do spania ,a tym czymś okazał się sześciopak Heinekena. Maciej(bo tak miał na imię) to naprawdę
miły, sympatyczny i bardzo rozgadamy chłopak, który jest Polakiem studiującym i
pracującym w Szwecji. Jest po przeszkoleniu wojskowym a w przyszłości chce
zostać ratownikiem medycznym w wojsku.
Wszyscy razem wyszliśmy jeszcze
wieczorem na spacer, a po powrocie poszliśmy spać.
Obudziłam się nad ranem i przez
chwilę miałam wrażenie jakbym spała w lodówce. Do diabła, czy Szwedzi nie maja
ogrzewanych mieszkań?:O W mieszkaniu M. było prawie tak zimno jak na zewnątrz! Spałam
w mega ciepłym, wojskowym śpiworze, z którego serio nie chciało mi się
wychodzić rano:P Dowiedzieliśmy się również, że Szwedzi mieszkający w blokach
nie mają swoich własnych pralek, tylko pralnie na dole i jak ktoś zechce zrobić
pranie to musi wpisać się na specjalną listę. Lol.
Rano udaliśmy się do dwóch muzeów
w oczywistym celu zabicia czasu, zwiedzenia i dowiedzenia się czegoś więcej o
tym mieście.
Pierwsze muzeum to muzeum to
Arbetets Muzeum http://www.arbetetsmuseum.se/
(muzeum pracy). Szczerze? Pewnie dowiedzielibyśmy się czegoś więcej gdybyśmy,
choć trochę znali szwedzki, albo gdyby było tam więcej informacji po angielsku.
Muzeum ładniej prezentowało się z zewnątrz niż wewnątrz. Jedna z niewielu rzeczy,
jaka mi się tam podobała, to pomieszczenie, w którym można było usłyszeć dźwięk
maszyn, przy których kiedyś pracowali Szwedzi, (120 dB – ciężko było tam wytrzymać.)
Nowy Jork ma swoje żelazko, a
Norrkoping swoje (muszę przyznać, że był to najładniejszy budynek w całym
miasteczku) :
Następnie udaliśmy się do
Norrkoping City Museum http://www.norrkoping.se/kultur-fritid/museer/stadsmuseum/
i dowiedzieliśmy się, co nie co na temat miasta i jego historii. To muzeum było
o wiele lepiej wyposażone w środku, jednak na zewnątrz nie robiło wrażenia.
Dzięki wizycie w tym muzeum
dowiedzieliśmy się jak wyglądał sklep spożywczy w Szwecji dawno, dawno temu
(był nawet bogato wyposażony:P)
W międzyczasie znalazłam swój
wymarzony rower!
Później znaleźliśmy się w izbie,
w której ja próbowałam coś pichcić?
A M. dokładał do pieca (a raczej
próbował się ogrzewać)
A na koniec wycieczki
zobaczyliśmy małych Szwedów porozpinanych, bez szalików i bez czapek. Tak! Tak
chodzą ubrani (albo nie ubrani) Szwedzi w środku zimy
W Norrkoping spędziliśmy całe 24
h. Szwecję zobaczyłam, na mojej liście została odhaczona i szczerze mówiąc
jestem prawie pewna, że nigdy tam już nie wrócę. Przynajmniej nie z własnej
woli.
Nie dla mnie to zimno.
Pozdro600. Ja i mój towarzysz podróży :)
aaaaa rzeczywiście klimatyczne to miasteczko, ale po samym czytaniu posta zrobiło mi się zimno :D
OdpowiedzUsuńzawsze marzyłam o takich szybkich tripach!
moze w usa bedziesz miala szanse na takie jednodniowe wypady :D
Usuńmoja bratnia dusza! <3
OdpowiedzUsuńJa również zabukowałam bilety do Szwecji za 8 zł w dwie strony w listopadzie i poleciałam na weekend. Oczywiście, również CS :D Jednak, udało nam się zawitać do Malmo, a stamtąd zwiedzić co nieco Kopenhagę, a nie odległe krainy, które Ty odwiedziłaś :D
superowo :)))
ooo to faktycznie zwiedzilas chyba lepsze miejsca:D mam nadzieje, ze w usa tez bede mogla sobie takie wypady robic :)
Usuń