wtorek, 8 września 2015

Labor Day, czyli what an active weekend !

Labor day, czyli swieto pracy przypadlo w tym roku na 7 wrzesnia i przez to moje dzieciaki poszly do szkoly o tydzien pozniej (...). W zwiazku z tym, ze E. wyjechal odwiedzic swoja rodzince na dwa tygodnie, weekend spedzialm mega aktywnie z w towarzystwie dziewczyn. Sobote spedzilysmy na  hikingu w Great Falls Park od strony stanu Maryland i od razu zdecydowalysmy sie na najtrudniejszy trail, ktory nazywal sie Billy Goat Trail. Piekne widoki, skaly i mnostwo wylanego potu, ale na prawde opalacalo sie zobaczy to wszystko na wlasne oczy :)







Tutaj zaczynaly sie "schody":


Troche na poczatku przerazilo nas to, jak ludzie sie tam wspinali, ale postanowilysmy sporbowac i... dalysmy rade!:)



Jak juz wczesniej wspominalam, nie bardzo lubie wracac dwa razy w to samo miejsce i w zamian wole zobaczyc cos zupelnie nowego, ale na ten szlak na pewno wroce i to juz niedlugo! Hiking zajal nam jakies 3 godziny. Wieczor spedzilam u Eweliny, ogladajac filmy i popijajac przy tym nasza polska zubroweczke. 

Niedzielny plan byl rownie ciekawy, jak sobotni. Wszystko byloby o wiele piekniejsze, gdybym rano obudzila sie bez kaca i bez potwornego bolu glowy. Jakims cudem zwoklam sie z lozka, gdzie czekalo na mnie wyborne sniadanie diety orleanskiej oraz hektolitry wody i kawy. Po w miare szybkim ogarnieciu sie wsiadlysmy do samochodu i udalysmy sie najpierw do Muzeum Marine Corps, a pozniej nad jezioro zlapac ostatnie promienie slonca przed nadchodzaca jesienia.



Wszyscy na okolo chwalili sie, ze ponidzialek maja wolny, wiec i ja sprobowalam to sobie jakos zorganizowac. Jeszcze jak bylysmy nad jeziorem, napisalam do mojej hostki (ktora wiem, ze miala pon pracujacy), czy moj host bedzie w domu i zostanie z dziecmi, bo ja chcialabym poniedzialek miec wolny. Nie spodziewalam sie odmowy i wiedzialam, ze wolne i tak dostane i tak tez sie stalo. Wstalam rano i razem z Ewe postanowilysmy wypozyczyc rowery i udac sie na konkretna przejazdzke. Udalysmy sie z Old Town w Alexandrii do Mt. Vernon, co lacznie zajelo nam 3 godziny i 18 mil. Swietna pogoda i piekne widoki zadoscuczynily nam bol w lydkach :) Po rowerach pojechalysmy nad jezioro posiedziec do wieczora i tak oto minal mi Labor weekend. Czas najwyzszy wrocic do pracy i do porannego wstawania o 6.20 !



Coz wiecej moge rzec... Jestem najszczesliwsza operka na swiecie, bo moje dzieciaki wkoncu wrocily do szkoly !!!!!!! woooohohoooooo !!!!




Do uslyszenia, M.

3 komentarze:

  1. Też nie sadziłam, że będę się cieszyć kiedykolwiek na powrót do szkoły :D. Super szlaki i szacun, że zdecydowałaś się na te schody!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne widoki :) dobrze , że wrócili już do szkoły więcej czasu dla Ciebie :) Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cuuuudowne zdjęcia! Już nie moge się doczekać mojej przygody!

    OdpowiedzUsuń