niedziela, 19 lipca 2015

Poniedzialek z mama E i Family Day w bazie :)

Nie bylo mnie tutaj chwile, ale w zwiazku z tym, ze obecnie przebywam na 'wakacjach' w Wirginii Zachodniej, postanowilam, ze nadrobie blogowe zaleglosci.

Cofnijmy sie wiec do konca czerwca i poczatku lipca. Jak juz wczesniej wspominalam kolejne dwa dni dostalam wolne, wiec jak tylko sie o tym dowiedzialam, to stwierdzilam, ze poniedzialek i wtorek spedze z mama E. A co mi tam, skoro ma byc tesciowa to lepiej zebysmy zalapaly kontakt :D Zabralam ja na krotka... no okej na mega dluga wycieczke po DC, zaczelysmy od wizyty w ZOO, a skonczylysmy wieczorem na knajpce w Alexandrii, gdzie czekalysmy na E. Biedny, caly dzien pracowal, wiec nasze czekanie przedluzylo sie do godziny 8 wieczorem. 

Jak zwykle przeuroczy misio BaoBao Panda <3


Pozniej udalysmy sie w strone Smithsonian Castle, bo S. (mama E) chciala tam pojsc :)



I fontanna przy zamku :)


Po wizycie w ZOO i chodzeniu przez kilka godzin, nic innego nie poprawilo nam humoru tak jak moczenie stop w fontannie znajdujacej sie przy Sculpture Garden :)



Wieczorem wrocilysmy do mojej Alexandrii, zaprowadzilam S do sklepu, w ktorym wiekszosc rzeczy jest z kotwicami (syn i maz w Navy, a ona od kotwic uzalezniona :P), zrobila pamiatkowe zakupy i poszlysmy na kolacje, wyczekujac przy tym E. Dzien byl na prawde mega udany, ale nogi wchodzily mi do d**** !!!

Kolejny dzien - wtorek, rowniez mialam wolny i rowniez mialysmy sie wybrac na wycieczke do DC, tym razem do Kapitolu, ale niestety S. nie byla w stanie chodzic po dniu poprzednim, tak wiec kazda z nas zostala w domu. 
Wieczorem na chwile spotkalam sie z dziewczynami i poszlam wczesnie spac:D


FAMILY DAY 1.07.2015 
Navy Ceremonial Guard

Srode rozpoczelam od porannej wizyty w bazie, gdzie odbywal sie Family Day. Wlasnie dlatego mama E. przyleciala na pare dni i mialam mozliwosc ja poznac. Na poczatku byly nudne przemowienia, a pozniej rozpoczely sie pokazy umiejetnosci Marynarzy :)








Po czesci pokazowej (tak to sie pisze ?:P) byl piknik, na ktorym niestety nie moglam zostac, bo musialam jechac  do Baltimore, odebrac dzieci od babci. Po powrocie do domu, siedzialam w pokoju z hostka i z dzieciakami, po czym Nicole zapytala mnie jakie mam plany na wieczor. Odpowiedzialam jej z mina zbitego psa, ze wszyscy teraz siedza w bazie na pikniku i ze pewnie pozniej do niech dojade, na co ona, zebym sie pakowala i jechala teraz i ze dzieci jakos beze mnie wytrzymaja :D Tak tez zrobilam. Siedzielismy chwile w bazie z reszta znajomych i ich rodzin, a na koniec udalismy sie na pozegnalna kolacje do knajpy (mama E. miala wyjezdzac dnia nastepnego).

Dzieki bogu za moich hostow, ktorzy daja mi wiecej wolnego, niz dni pracujacych:D

Na koniec, ja i S. (mama E. :))



M.

2 komentarze:

  1. Ale super! Ja mialam faze zeby isc do szkoly morskiej i zostac marynarzem (cywilnym) ale mi przeszlo. Mimo wszystko zawsze chyba bede z podziwrm i zazdroscia patrzec w kierunku marynarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz ze ja tez o tym myslalam jak byłam w polsce? Ale mi przeszlo:D
      no i jak to mowia... za mundurem panny sznurem :D

      Usuń