wtorek, 30 czerwca 2015

Wakacje cd. Wizyta mamy E. :)

Tak myslalam, ze niedlugo znudzi mnie pisanie bloga i tak powoli sie w zasadzie dzieje... Skasowac go nie skasuje, za duzo wspomnien, ale na pewno czesto zagladac tutaj juz nie bede  (w sumie i tak juz rzadko tu zagladam).
Ubiegly tydzien byl dosyc smieszny i zakrecony. Moje dzieciaki zapytaly mnie czy moga ze mna spac w moim lozku, na co ja odpowiedzialam nie, ilez mozna... miec je przez cale dnie i jeszcze potem w lozku... Powiedzialam im, ze w zaleznosci od ich zachowania moze pozwole im na to pod koniec tygodnia. Po czym one stwierdzily, ze w takim razie poczekaja...rozbijajac oboz pod moimi drzwiami :D Wygladalo to komicznie, a one mialy z tego frajde i strasznie podobalo im sie spanie na podlodze.  Na poczatku myslalam, ze robia sobie jaja, ale faktycznie spaly tam przez trzy noce. Nie wiem, irytowalo mnie to, bo przychodzil wieczor, gdzie wracalam do domu i musialam omijac ich glowy  i upewnic sie ze na nie nie nadepne, po czym one sie budzily i.. ladowaly w moim pokoju bawiac sie moimi rzeczami. Nie nie i jeszcze raz nie, dajcie mi troche spokojuuuu!!! 



Kiedy nadszedl czwartek i dowiedzialam sie, ze mam pracowac 13 godzin troche sie zaniepokoilam, ale stwierdzilam, ze nie bede narzekac, bo skoro mi hosci czasami ida na reke to i ja to moge zrobic. Mialam polozyc dzieci do lozek okolo 9 i tak tez zrobilam. Poszlam na gore do mojego pokoju, wzielam prysznic , a wychodzac z lazienki zobaczylam nic innego jak dzieci spiace w moim lozku. WTF lol... Pozwolilam im na to pod warunkiem, ze zrezygnuja z obozowania pod moim pokojem i taki tez deal zrobilismy. Musze przyznac, ze byla to jedna z najgorszych nocy w moim zyciu, a po obudzeniu sie rano w piatek mialam totalne wyrabane na to co powiedzia rodzice widzac nas ogladajacych telewizor od samego rana. Oczy mi sie zamykaly tak jakby mi ktos przyczepil na nie ciezarki.

Po mega ciezkim tygodniu pracy (wkoncu odczulam co to znaczy pracowac po 10h dziennie) nie myslalam o niczym innym jak spedzic piatkowy wieczor przed telewizorem i tak tez zrobilam, wzielam z domu Krola Lwa i pojechalam do E. Emeryci z nas, nie ma co:P


W sobote rano udalam sie na zakupy z kolezanka z Niemiec, ale ulewa nas troche do tego zniechecila. Padalo cala sobote... doslownie cala! Wieczorem mielismy odebrac mame E, ktora przyleciala na kilka dni. Wczesniej poszlismy na godzine na domowke do znajomych, ptoem pojechalismy ja odebrac,a prosto z lotniska do restauracji cos zjesc. Byl to pierwszy raz, kiedy mialam poznac jego mame i bylam nieco zdenerwowana, ale koniec koncow wszystko poszlo dobrze :P Wyobrazcie sobie jak padalo patrzac na to zdjecie:


Na szczescie w niedziele piekna pogoda powrocila i moglismy sie spokojnie wybrac pozwiedzac. W zasadzie pierwszy nasz stop to bylo Navy Museum w ktorym bylam juz wczesniej z E. ale postanowilismy zabrac tam jego mame. Zajelo nam to nieco czasu, a ze byla niedziela i bylo juz po poludniu to stwierdzilismy, ze pozniej pojedziemy tylko cos zjesc i do bazy zobaczyc zachod slonca.

Jak to ja mowie.. ktos musi byc powazny w tym zwiazku lol 








Mama E. jest urocza kobitka. Momentami mam wrazenie, ze zalapalam z nia lepszy kontakt niz z E. W niedziele rowniez dowiedzialam sie, ze nie musze pracowac przez kolejne 2,5 dnia bo rodzice zawoza dzieci do babci. Bylo mi to bardzo na reke, poniewaz w tym wypadku mam szanse pojsc na Family Day do bazy w srode :)

M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz