piątek, 23 maja 2014

Greetings from the USA!

Dziś mija 5 dni, odkąd jestem w Stanach i niecały dzień odkąd jestem u mojej rodziny.
Lot do Stanów to nie taka męczarnia, jeśli leci się dobrym samolotem w którym jest dużo miejsca. Przebiegł całkiem w porządku, nie licząc tego, że łącznie nie spałam przez ponad 30 godzin. No, ale cóż, czego się nie robi, aby być tutaj? Wylądowałam na JFK jakoś około 14:00 i czekałam na autobus, który miał nas zawieźć na szkolenie, w międzyczasie poznałam sporo dziewczyn, które miały jechać do tego samego hotelu co ja. Zajęło nam to sporo czasu, do tego kierowca autobusu był chyba naćpany.


Takie tam widoczki z samolotu :)

Szkolenie w hotelu to istna męczarnia. Dzieliłam pokój z Niemką i Brazylijką, które mieszkają w tym samym mieście co ja - świetne dziewczyny tak btw. Jednak wstawanie codziennie o 6 rano to lekka przesada. Zajęcia trwały dość długo i nadal czułam tę różnicę czasu. Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć coś więcej na temat szkolenia, piszcie na priv. Miałam szansę poznać na żywo Anię i Kasię, które były ze mną na szkoleniu, wybrałyśmy się nawet razem do Nowego Jorku na parę godzin. No cóż, NYC nie zrobił już na mnie takiego wrażenia jak kiedyś, chyba zbyt wiele razy tam byłam.



ale focie oczywiście są :D

W czwartek wszystkie operki dostały dodatkowe bilety na loty do swoich stanów. Mój lot był opóźniony. Miałam lecieć o godzinie 14:00 , a opóźnienie było do 22:00. Nie tylko ja, bo ze mną było jeszcze kilka innych dziewczyn. Usiadłyśmy w lobby hotelowym czekając na nasze loty, po czym przyszła Pani z APC i powiedziała, że mój lot jest całkiem odwołany. Lol, dzięki. Dostałam informacje o nowym locie na piątek...na 6:15 rano. Znaczyło to między innymi to, że musiałam wstać o 3:30 w nocy, aby wyrobić się na 4:00 na taxi, które miało nas zabrać na lotnisko. Miałam jechać ze Szwedką. Żeby było śmieszniej i ciekawiej, dzień wcześniej zgubiłam telefon w hotelu, byłam na recepcji, pytałam...nikt nic nie wiedział i nie słyszał o zagubionym telefonie. Kiedy jednak jechałam na lotnisko , postanowiłam spróbować jeszcze raz i tym razem okazało się, że ktoś go znalazł i oddał. Możecie mówić co chcecie, ale Amerykanie, to całkiem uczciwi ludzie :) Tak więc spokojnie pojechałam na lotnisko i  jestem u swojej rodziny od dziś od godziny 7:30 rano.

1 dzień z rodziną
Na lotnisku czekała na mnie HM, a w samochodzie HD. Od razu złapaliśmy wspólny język, oni są przemili. Nie wiem czy już wspominałam, ale moja HM jest policjantką, jadąc z nią w samochodzie i widząc wysiadającego hosta w garniturze, rzuciłam "he looks like a kind of secret service guy" a ona na to "cause he is a secret service guy". Lol. Także tego, mam w domu glinę i speca od bomb w Białym Domu :D Oczywiście nie było czasu na spanie, bo po co marnować taki piękny dzień ? Pojechałyśmy na zakupy - jeszcze z obecną operką, która btw jest świetna! Chciałam kupić sobie conversy, ale przy kasie moja HM mi je wyrwała i powiedziała "Im gonna pay for it, welcome to America, its a gift for u". Głupio mi trochę było, ale powiedziałam dziękuję i tym samym mam conversy za free :D Nie obyło się oczywiście bez innych zakupów :) 
Po tym wszystkim poznałam dzieci - są mega słodkie, na początku były trochę nieśmiałe, ale myślę, że z czasem im przejdzie. Zapakowaliśmy się więc w samochód i pojechaliśmy na Washington Memorial - wjechaliśmy na samą górę, podziwiajcie widoki:




Następnie pojechaliśmy do Alexandrii, gdzie zjedliśmy kolacje - hości zaproponowali mi nawet piwo, jak mogłabym odmówic? :D Alexandria ma swoje "Eye", mam na myśli to, które ma tez Londyn, dziś zostało pierwszy raz otwarte i z tego również skorzystaliśmy, a wygląda to mniej więcej tak:



Czuję, że trafiłam do wspaniałych ludzi, i że będzie to wspaniały rok!

15 komentarzy:

  1. oh rodzinka wydaje się super :)) życzę Ci tego wspaniałego roku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej;) a nie wiesz czy w liniach LOT mozna jeszcze zabrac oprocz podrecznego i glownego jeszcze torebke dodatkowo?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj przykro mi, nie mam pojęcia :(

      Usuń
    2. Ja jak latałam LOTem po europie to zawsze mialam walizke i taka nie dużą torebkę na dokumenty malego laptopa 10 cali i nie było problemów w normalnych liniach lotniczych nie robia problemow tak jak w ryanair i wizzair

      Usuń
    3. Jak leciałam do Wiednia, ggdzie miałam przesiadkę to właśnie LOTem i miałąm bagaż podręczny i do tego laptopa. Ale zamiast laptopa mogłam wziąc zwykłą damską torebkę/plecak.

      Usuń
    4. Dziękuję <3

      Usuń
  3. ale fajnie, zapowiada się naprawdę ciekawie! czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aale wspaniale <3 Do mojego wylotu już coraz bliżej, fajnie czytać wcześniej wpisy takie jak Twój :)
    Życzę powodzenia i pisz jak najczęściej! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo, jacy mili ludzie. Życzę Ci cudownego roku :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Powodzenia. Jak na razie wydaje się świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie da się ominąć przygód w podróży ;) zapowiada się cudownie! powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoi hości wydają się na prawdę spoko ! Mam nadzieję, że tak zostanie :)


    http://aroundblondie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Należy Ci sie Osak jak mało komu zwłaszcza po Twoich ostatnich hostach ;-) Enjoy it ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. już nie moge doczekać sie kolejnej notki!
    musi być wspaniale trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń