Pewnie większość z Was spędza pierwszy weekend z rodziną, zapoznaje się etc. Nie ja. W sobotę Thyara (operka mojej rodziny - już była) robiła swoje pożegnanie, więc pojechałam na BBQ do miasta obok. Miałam szansę poznać całkiem sporo na prawdę fajnych ludzi. Jak to na amerykańskiej imprezie nie obyło się bez strat, np. zepsuty kibelek - woda się dosłownie wylewała, przez co spora część dywanu była mokra, dwie dziewczyny się pobiły, co doprowadziło do tego, że jedna rozcięła drugiej łuk brwiowy, jeden chłopak podczas skakania na trampolinie rozwalił sobie oko, krwawił jak cholera, ale w końcu udało nam się to ogarnąć, no i na koniec Gosia skręciła kostkę (też podczas skakania na trampolinie). Wooo, co za dzień!
Pool party :D
Pierwszy hamerykański burger, własnoręcznie zrobiony!
No i ta wypaśna trampolina!
W sobotę pojechałam z Gosią i jej koleżanką na kajaki, było to nad rzeką Potomac w DC. Powiem szczerze, że było super! Mnóstwo ludzi i świetna pogoda :) Trafiłyśmy jednak nie najlepiej, bo odbywała się tam parada motocyklistów, przez co drogi były zablokowane i nie było miejsc parkingowych, zajęło nam sporo czasu, aby się tam dostać...
Nic jednak nie pobije mojego powrotu do domu. Wracałam metrem do Alexandrii, gdzie teoretycznie powinnam później przesiąść się w autobus i jak człowiek dojechać, ale nie, ja nie jestem Amerykanką tylko Europejką! Przecież mogę IŚĆ NA NOGACH. Pomyliłam drogi. Zamiast pójść w lewo, poszłam w prawo tym samym oddalając się od domu, jak już się zorientowałam, że coś jest nie tak, byłam cholernie daleko! Co więcej, strasznie mnie obcierały buty, więc trochę kuśtykałam, do tego miałam pokrwawione kolano, no ogólnie jakaś masakra. Skończyło się na tym, że wracałam na nogach jakieś 3 godziny. Nie chcielibyście widzieć min ludzi mijających mnie w samochodach, o nieeee....
Dziś był dzień wolny ze względu na święto, pospałam nieco dłużej, a po południu pojechałam na BBQ do Niny, gdzie było jeszcze kilka innych operek. Jutro zaczynam pierwszy dzień pracy, muszę się ogarnąć z prawkiem, social security number etc. Hości zostawili mi największy samochód z ich garażu i powiedzieli, że mam pojechać (jak czuję się na siłach). Równie dobrze mogłabym wsiąść do czołgu i porozwalać wszystko po drodze, takie tu samochody ludzie mają. (No ale przecież nie mogę zrobić z siebie ofiary losu i pokazać, że nie umiem prowadzić samochodu! Uuuu nie...to nie ja...:D ) Życzcie mi powodzenia....
M.
Szalona impreza :D
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w prowadzeniu tego wielkiego samochodu !:D DASZ RADĘ:*
http://aroundblondie.blogspot.com/
Taki zwariowany początek, to teraz musi być tylko lepiej. Oby pobyło się bez strat w ludziach! ;) Powodzenia w pierwszym dniu pracy
OdpowiedzUsuńNie marudź, bo kto jeśli nie Ty? ;)
OdpowiedzUsuńHaha Nieźle ;) Całkiem niezły początek a najbardziej podoba mi się "pójdę na nogach" coś w tym jest, bo ja bym pewnie też poszła ;)
OdpowiedzUsuń