poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Zycie bez pracy i bez celu jest bez sensu /Kolejny weekend za nami /Polacy w San Diego.

Jestem juz miesiac bez pracy. Jak bylam Au Pair to przynajmniej dostawalam te 200 dolarow tygodniowo i wiedzialam, ze wyplate w czwartek bede miala na koncie. Co tydzien. Od kiedy zadna wyplata na moje konto nie przychodzi, a moje oszczednosci sie powoli koncza mam ochote usiac w roku pokoju i plakac. Serio. Nie zebym bla jakas drama queen, ale ilez mozna. Nadal czekam na informacje, czy zostalam przyjeta do pracy a w miedzyczasie aplikuje na kolejne oferty. Zastanawiam sie jak zyja te wszystkie panienki, ktore zyja na koszt utrzymania meza, co robia w ciagu dnia oprocz zakupow i lezenia tylkiem do gory (te, ktore nie maja dzieci), bo ja juz dostaje zajoba. Mieszkanie jest czyste, wiec nie mam nawet czego posprzatac. Obiady gotuje po poludniu, jak juz Eric wroci z pracy, takze w ciagu dnia najnormalniej w swiecie zanudzam sie na smierc. Dzisiaj wrocilam na silownie. Nie bylam na silce juz kilka miesiecy i strasznie sie rozleniwilam, przyznaje. Takze dobrze jest wrocic. Ulozylam sobie tez plan dnia, taki glownie jesli chodzi o spozywanie posilkow. Zaczynam jesc zdrowiej, zaczynam jest trzy glowne posilki w ciagu dnia i snacki, na ktore wybieram smoothie, czy owoce. W sobote bylismy na zakupach i kupilam czekolade, ale obiecalam sobie, ze slodkie bede jadla tylkon w weekend. I to z umiarem, nie , ze cala czekolade czy cos. Nie ma co, moge ograniczac jedzenie, cwiczyc, jesc zdrowiej, ale ze slodkiego i tak nie zrezygnuje :D
Kolejny weekend za nami. Weekendy staramy sie spedzac aktywnie, wychodzac gdzies, spedzac czas razem i zwiedzac. W sobote pojechalismy do Balboa Park, ktory moge porownac do Central Parku w Nowym Jorku. Jest to calkiem spory park w centrum San Diego, w ktorym jest mnostwo rzeczy do robienia i zwiedzania. Sa tam restauracje, muzea, mniejsze parki, no wszystko. Wczoesniej kupilam Grupon na wejscie do Muzeum z samochodami w ktorym sa nawet oryginalne samochody z filmow, jak np Scooby Doo, czy różowy, sportowy samochod z "Za szybcy za wsciekli". Muzeum bylo w zasadzie calkiem male i gdybym miala wydac 16 dolarow na wejscie to bym zalowala, 8 z Gruponu bylo ok. 








Calego parku jeszcze nie zwiedzilismy, ale wszystko jeszcze przed nami. W sobote pochodzilismy troche i wiecie co znalazlam? Znalazlam polski domek! Serio. W samym srodku parku jest wioska w ktorej jest mnostwo malych domkow z calego swiata. Mozna do nich wejsc i dowiedziec sie co nie co o danym kraju. Niektore tez serwuja nawet jedzenie! Niestety w sobote polski domek byl zamkniety, ale mial byc otwoarty w niedziele.  Mysle, ze jest to swietna opcja na promocje innych krajow. Szczegolnie europejskich. Bardzo chcielismy cos zjesc w Balboa Park, ale wszystkie restauracje byly zarezerwowane, wiec postanowilismy pojechac do Downtown, ale to byla jeszcze gorsza decyzja , bo akurat wtedy byla jakas gra , chyba Baseball i znalezc parking gdziekolwiek to graniczylo z cudem. Pojechalismy wiec do Old Town, zjedlismy mega meksykanskie jedzenie i udalismy sie do bazy na zakupy, bo nasza lodowka swiecila pustkami. 





Po zakupach pojechalismy do domu, bo oboje padalismy na ryje. Nie moglam sie doczekac niedzieli, bo bardzo chcialam wrocic do tego polskiego domku. Takze w neidziele zebralismy sie kolo 15:00 i znow pojechalismy do Balboa Park udajac sie w pierwszej kolejnosci do tego domku. Tym razem byl otwarty i przy drzwiach nawet powiewala flaga. Weszlam do srodka, powiedzialam po polsku dzien dobry i zaczelam rozmawiac z ludzmi, ktorzy tam byli. Jak sie okazalo, w San Diego jest grupa okolo 5000 polakow, ktorzy maja swoje spotkania. Zostalam zaproszona na koncert i piknik, ktory bedzie na koniec sierpnia, i oczywiscie zamierzam tam pojsc. Domek byl w srodku wypelniony informacjami o polsce jak rowniez dekoracjami. Jako, ze zamykali o 16:00 to szybko musielismy sie stamtad zmyc :D



Udalismy sie pozniej w inna strone parku, gdzie znajdowal sie maly ogrodek z kaktusami. Ze starymi kaktusami. z 1935 roku. Przeszlismy sie przez ten ogrodek i udalismy  sie do pobliskiej restauracji na piwko. No ok, na dwa :D







Ta knajpka byla super, wchodzilo sie do srodka, kupowalo sie piwo i jedzenie i mozna bylo udac sie do parku, za restauracja i napic sie piwa na swiezym powietrzu. Moj maz gra w Pokemony i wiecie co ? Dzieki temu poznal inna parke , ktora siedziala na lawce kolo nas i ktorzy tez grali w te zakichane Pokemony.  Ja bylam wtedy w toalecie a jak wrocila to gadali sobie w najlepsze. Dziewczyna zrobila nam cala liste rzeczy, ktore powinnismy zobaczyc , powiedziala gdzie isc, gdzie raczej nie chodzic, czego unikac. Mega. Bardzo milo z ich strony. Zaprosili nas rowniez na koncert w przyszly weekend. Amerykanie to jednak mili sa. 
Ostatnim punktem naszego dnia bylo udanie sie nad ocean i zobaczenie zachodu slonca, ktorego...nie bylo. Niebo bylo tak pochmurne, ze nie bylo nic widac . Ale zdjecia i tak wyszly ladne !



 To na tyle.
Do uslyszenia, M.

10 komentarzy:

  1. A o wolontariacie nie myslalas?
    Same plusy. Dajesz swoj czas i checi i pomagasz innym. Uczysz sie czego. Nawiazujesz lokalne znajomosci - a czy to Ameryka czy Europa to na zwykle stanowiska pracy najczesciej przyjmuje sie z polecenia lub ktos Ci o jakiejs ciekawej pracy powie. No i liczy sie do resume.
    Powodzenia.
    Tekla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie na wolontariat w szpitalu jest tyle chetnych, ze trzeba za niego placic, kupic sobie ubranko, przejsc badania i zoobowiazac sie do zrobienia 130h, co u mnie nie wchodzilo w gre bo normalnie pracuje.

      Usuń
    2. Ale ja myslalam o wolontariacie, kiedy autorka bloga jeszcze nie pracuje. Bo jest to sposob wejscia w lokalna spolecznosc. A znajomosci w spolecznosci moga przelozyc sie na prace. Nie musza oczywiscie, ale moga.
      A dlaczego wolontariat w szpitalu?
      Moze byc jakikolwiek. Moze znajdzie sie cos ciekawego. Przeciez to nie musi byc zwiazane z przyszlym zawodem.
      Chodzi o taka frajde z pomagania innym.
      Pozdrawiam
      Tekla

      Usuń
  2. To takie niesamowite, czytam tego bloga odkąd napisałaś, że zaczęłaś spotykać się z chłopakiem z Navy, kiedy jeszcze podpisywałaś go E. a teraz jesteście takim ładnym małżeństwem
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedys mieszkalam w dzielnicy, gdzie zadna z kobiet nie pracowala, umialy sobie zorganizowac czas , manicure, zakupy, lunch, brunch , tennis, basen, spotkania z kolezankami i tak ten dzien zlecial :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Za jakieś robótki ręczne się zabierz - no wiesz - haftowanie, szydełko, druty... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mieliście też możliwość mieszkania w bazie?
    Zastanawia mnie czy to ulubiona koszulka Ericka ! :D
    No tak, własna wypłata, chociaż i malutka, to inny komfort. Mam nadzieję, że szybko uda Ci się znaleźć tę pracę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powodzenia w szukaniu pracy :)
    Wspaniałe miejsce, zazdroszczę takich wielkich i pełnych atrakcji parków w środku miasta!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też trzymam kciuki za znalezienie pracy. Jak aplikujesz na oferty to nie ma mocnych, w końcu znajdziesz.

    OdpowiedzUsuń