piątek, 10 czerwca 2016

35 dni

Jest piatek wieczor, a ja zamiast gdzies wybyc, zabawic sie czy zrobic cokolwiek, siedze w domu. Siedze i w sumie nawet sie z tego ciesze. Po pierwsze i tak nie mialabym z kim wyjsc, no moze mialabym, ale nie mam ochoty z nikim wychodzic z po drugie dobrze mi zrobi taki maly odpoczynek. W ubiegly weekend przyjechal Eric i zatrzymalismy sie razem w hotelu na sb i niedz. Nie moglam go zaprosic do siebie, bo mam zelazna zasade - ZERO chlopakow w moim pokoju, wiec pozostal hotel. W sobote byl zmeczony po podrozy, wiec udalo nam sie wyjsc tylko na kolacje a reszte dnia spedzilismy odpoczywajac w pokoju hotelowym. Przed rozstaniem poprosilam go, aby nie golil brody do czasu przyjazdu tutaj, czyli przez dwa tygodnie i to co zobaczylam po jego przyjezdzie to niezle mnie wbilo w ziemie hahaha, wygladal jak Rumcajs :P Dzien drugi spedzilismy na strzelnicy. Eric kupil swoj wlasny pistolet no i musielismy go wyprobowac. Musze przyznac, nie chwalac sie...ze jestem calkiem dobrym strzelcem! Po strzelnicy pojechalismy cos zjesc, a reszte dnia spedzillismy ogladajac Zolwie Ninja w kinie. Po powrocie do hotelu postanowilismy zgolic jego brode, robiac przy tym rozne wzory :P Mialam z tego niezla beke, widzac jak z mezczyzny staje sie znowu baby face, ale coz.. takie sa wymogi Navy. Jedyne co moze miec to wasy, ale przeciez nie chceby zeby wygladal jak pedofil ?:P Oboje stwierdzilismy, ze faceci z wasami w wiekszosci wygladaja jak pedofile... Wieczorem Eric odwiozl mnie do domu i znow rozstalismy sie, tym razem na cztery tygodnie. Musze przyznac, ze takie rozstania dobrze nam robia, przynajmniej ja tak twierdze. Nie uwazam wcale, ze to swietnie, ze tak dlugo sie nie widzimy, ale uwazam , ze przez to nasz zwiazek staje sie mocniejszy. Myslalam, ze ciezej bede znosic rozstania, ale nawet calkiem dobrze sobie radze. No i jakby nie bylo, chyba powinnam zaczac sie przyzwyczajac. Od dzisiaj zostaly mi tylko trzy tygodnie do odwiedzin, bo oczywiscie nei przepuszcze okazji, aby pojechac do Virginia Beach i odwiedzic mojego mezulka :) 



Ta tarcza po prawej jest moja :P

Mielismy neizla beke z tych zamian twarzy, szczegolnie z tego zdjecia, gdzie tylko jego twarz naszla na moja :D


Ten tydzien byl calkiem spoko. Robilam swoje, czyli zajmowalam sie moimi dziecmi oraz malym Cormacem, ktorym od poczatku programu AP zajmuje sie dodatkowo dwa razy w tygodniu. Mam z niego zawsze taki polew... to jest chyba jedyne dziecko za ktorym tak na prawde bede tesknic. Az sie sama sobie dziwie, ze to mowie, bo przeciez ja nie przepadam za dziecmi. 

Maly Cormac :P

Pare dni temu mialam dziwna sytuacje. Stalam na dworze z moimi dzieciakami i nagle podeszla do mnie jakas dziewczyna , zapytala czy za naszym domem mozna przejsc do jakiegos parku i czy tam w ogole jakis park jest. Powiedzialam, ze nie, bo wszystko jest ogrodzone plotem. Po chwili zauwazylam, ze dziwnie mi sie przyglada i chyba rozpoznala moj akcent, bo zaraz zapytala skad jestem. Na moja odpowiedz , ze jestem z Polski zaczela sie smiac i powiedziala, ze rowniez jest Polka! Nie jest jednak operka, przyjechala tutaj ze swoja mama jakies szesc lat temu i zostala. Mieszka doslownie rzut beretem ode mnie! Wymienilysmy sie numerami i umowilysmy sie na basen :) Mam wrazenie, ze ktos nade mna czuwal i mi ja zeslal w momencie, gdy wszystkie moje kolezanki juz wyjechaly :D

Co do tytulu posta to tak, zostalo mi 35 dni do wyprowadzki do San Diego. Mam rowniez zaplanowany caly miesiac z gory i rowno za dwa tygodnie jade do Nowego Jorku odwiedzic kolezanke, ktorej nie widzialam 6 lat, nastepnie jade do VA Beach(jak juz wczesniej wspominalam) a potem jade z dzieciakami do Virginii Zachodniej odwiedzic babcie na praktycznie caly tydzien i potem zostanie mi tylko 5 dni i wyjezdzam!! Mam nawet specjalna apke, ktora odlicza mi dni i ktora bez kitu sprawdzam praktycznie codziennie :D Nie macie pojecia jak bardzo nie moge sie doczekac wyjazdu, posiadania wlasnego mieszkania, gotowania we wlasnej kuchni, mieszkania z moim mezem i bycia w koncu niezalezna od nikogo osoba. 35 dni....



M.

2 komentarze:

  1. i z pewnością pokochasz San Diego! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę uwierzyć, że zasada zero chłopaków obowiązuje nawet, gdy jesteś po ślubie! Płaczę ze śmiechu chociaż u mnie też ta zasada obowiązuje cześciowo xD

    OdpowiedzUsuń