Z Teksasu wrocilam w sobote i pojechalam odrazu do Eve, gdzie z reszta dziewczyn mialysmy "polska wigilie". Jedzenie bylo wyborne, wszystko przygotowane prze Eve :D Mialysmy tez domowej roboty pierogi, ale nie mam pojecia dlaczego nie uwiecznilam ich na zdjeciu lol.
Obzarlysmy sie strasznie, do dzis pamietam jak bardzo urosl mi brzuch po tamtej nocy :D Posiedzialysmy do polnocy, polozylysmy sie spac, aby z rana wyruszyc w 12godzinna podroz do Karoliny Poludniowej.
No ale zacznijmy od poczatku. Jak juz wspominalam, wolne do Teksasu musialam wyzebrac i mega sie balam , ze nie dostane juz dni wolnych na ten wyjazd do Karoliny. Po czym spojrzalam na kalendarz i zobaczylam, ze moje dzieciaki jada na pare dni do babci, wiec w sumie wolne i tak bym miala. Jeszcze z Teksasu napisalam mojej hostce sms czy moge rezerwowac hotel i czy mam to wolne, na co ona odpisala , ze jasne. Tak wiec hotel zarezerwowany, samochod jest, ekipa jest - mozemy jechac!
Po sprawdzeniu drogi w niedziele rano, bylysmy nieco przestraszone iloscia wypadkow po drodze. Teoretycznie do Karoliny jedzie sie od nas 8-9 h., my jechalysmy 12. No ale coz, dla zwiedzania warto sie poswiecic! Na miejsce dojechalysmy wieczorem i bylysmy zaskoczona pogoda, jaka tam byla. Mega cieplo a przy tym bardzo wilgotno. Polozenie hotelu w idealnym miejscy i stan hotelu- super i na dodatek ze sniadaniem zaniecale 20 dolcow na noc! I palmy! Wszedzie palmy :D
Charlestone
Pierwszy dzien spedzilysmy na zwiedzaniu Charlestone, malego i uroczego miasteczka nad Oceanem. Nadal byl okres swiateczny wiec zarowno palmy jak i inne drzewka byly przyozdobione swiatecznymi kokardami. Wygladalo to swietnie! Przechadzalysmy sie ulicami miasta i czasami nie moglysmy oderwac oczu od architektury niektorych budynkow :)
USS Yorktown
Pierwszy raz w zyciu widzialam z takiego bliska lotniskowiec US Navy i perwszy raz w zyciu mialam szanse na niego wejsc za cale 20 dolcow. Drogo bo drogo i wiem, ze w przyszlosci nie raz bede miec szanse goscic na takim statku, ale co tam. Raz sie zyje. Wszystko wydawalo sie takie ogromne, tyle waskich przejsc w srodku i te samoloty stojace na flight deck. No mega.... I na dodatek zalapalysmy sie na zachod slonca!!
Magnolia Plantation and Gardens
Ogrod, bo tak to mozna nazwac jak rowniez tereny dookola zostaly zalozone w 1676 roku przez rodzine Drayton. Plantacja przetrwala wiele wojen i bitew i jest jednym z najstarszych ogrodow w Stanach Zjednoczonych, a niektorzy powrownuja go nawet do Edenu. W 1870 roku zostala otwarta dla turystow i tak jest po dzien dzisiejszy.
Po plantacji przechadzalam sie sama, ze wzgledu na to, ze kazda z nas wykupila inna wycieczke. Zajelo mi to jakies 1,5 h i musze powiedziec, ze niektore miejsca zrobily na mnie na prawde ogromne wrazenie, niektore jednak nieco mnie przerazily.
W tym grobowcu spoczywaja ciala wszystkich wlascicieli ogrodu jak rowniez ich rodzin. |
Oprocz wejscia do ogrodu wykupilysmy rowniez wejscie na bagna, do ktorych musialysmy dojechac samochodem. Szlo sie przez drewniana kladke, ktora z kazdej strony otaczaly bagna. Najwieksza atrakcja mialy byc aligatory, ktorych za cholere nie umialysmy znalezc, az tu nagle.....
Wow, rewelacyjne miejsca! Nic tylko jechać :D
OdpowiedzUsuńCześć! Ruszył nowy, systematycznie prowadzony, oficjalny blog, w którym są zebrane wszystkie blogi au pair z Polski! Serdecznie zapraszam do dołączenia!
OdpowiedzUsuńhttp://aupair-poland.blogspot.com :)
Marlena, twój blog jest jak zwykle super ciekawy! Blog trzyma poziom od prawie 2 lat! świetne posty i zdjęcia:-) Zatem grono czytelników jest juz chyba całkiem spore:-) a wsród nich my:-)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia od Prowork team:-)