piątek, 31 lipca 2015

West Virginia - Blackwater Falls State Park oraz Douglas Falls

Kolejny dzien rozpoczelysmy od pieknych, wiejskich widokow z balkonu naszego hotelu. Na ten dzien mialysmy zaplanowana wizyte w Parku Narodowym Blackwater Falls, ktory znajdowal sie doslownie rzut beretem od miejsca, w ktorym sie zatrzymalysmy. W zaleznosci od tego ile czasu mialysmy tam spedzic (nie planowalysmy za bardzo hikingu, bo mialysmy w ten sam dzien po poludniu wracac do domu) planowalysmy rowniez podjechac w miejsce, w ktorym znajdowal sie wodospad zwany Douglas Falls, znalazlam go zupelnie przypadkiem na mapach google. I pozniej nie zalowalam tego ani troche.

Poranny widok z naszego hotelu:






Przed wyjazdem do Parku Nrodowego zatrzymalysmy sie w niewielkim hotelu, ktory serwowal dobre sniadania. Mial cos w sobie. Byl urzadzony w starym stylu (jak wiekszosc innych miejsc w tym miasteczku) i serwowal chyba najlepsza kawer jaka kiedykolwiek pilam. Nalesniki, jajecznica i bekon tylko umilyly jej spozywanie :)
Po sniadaniu w koncu udalysmy sie w droge aby zobaczyc takie oto widoki:



Szczerze? Dupy nie urywa. Mialam nadzieje, ze nie bedzie barierek, ze bedzie mozna wejsc do wody, zamoczyc stopy i posiedziec na skalkach. Mialam nadzieje, ze nie bedzie tylu ludzi i mialam tez nadzieje, ze bedzie troche 'dziko'. Prawdopodobnie tak by bylo, gdybysmy poszly jednym z tych szlakow, ale na dol wodospadu i tak bysmy nie weszly, bo zwyczajnie nie mozna bylo tego zrobic. Po wizycie w tym parku postanowilysmy wiec udac sie do drugiego wodospadu, ktory byl oddalony o 15 min jazdy od tego. I szczerze ? Dupe urwalo! Jest to jeden z najpiekniejszych wodospadow, jakie w zyciu widzialam. Bylo pieknie, bylo dziko, mozna bylo wejsc do wody, polezec na skale. NIE BYLO LUDZI. Bylysmy tylko my 4. To bylo TO miejsce. To bylo rowniez miejsce, o ktorym nawet babcia (u ktorej aktualnie przebywam) nie miala pojecia. 

Tadam:






Siedzialysmy tam chyba z 1,5 godziny, po czym przyszedl czas na opuszczenie tego jakze cudownego miejsca i udanie sie na lunchoobiad, a na koncu rozstanie i rozjechanie w inne strony :)
Ja wrocilam do babci, dziewczyny wrocily do Virginii. 
Jutro jest dzien, w ktorym mijaja 2 tugodnie odkad tu jestem i jestem najszczesliwsza osoba pod sloncem, ze w koncu moge wrocic do domu. Nie bede narzekac na moje 2tygodniowe wakacje tutaj, bo bylo calkiem fajnie, ale czas najwyzszy wracac. 

Jutro czeka mnie wycieczka do Bialego Domu a za tydzien w koncu zobacze mame i siostre!

M.

1 komentarz: