poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Historic ships in Baltimore, MD

Jeszcze jak E. byl w odwiedzinach u rodziny, przypadkiem przegladajac Living Social Deals (cos jak Groupon) znalazlam 50% znizki na bilety uprawniajace do obejrzenia czterech historycznych statkow w Baltimore. Ciezko bylo nam sie zebrac, bo zawsze cos wypadalo. Tak wiec w miniona sobote, w koncu wstalismy rano i udalismy sie do oddalonego o godzine drogi Baltimore.

Pierwszy statek to lodz podwodna "TORSK". Powiem szczerze, ze byl to moj pierwszy raz w srodku lodzi podwodnej i raczej nie chcialabym spedzic tam wiecej niz 1 dnia.

E. w swoim zywiole. Nie wiem, czy wyraznie widac, ale na przeciwko niego sa torpedy, a po bokach prycze (lozkami tego nazwac niestety nie moge). Jest to przod lodzi.


Malo miejsca. Wszedzie. Ktos, kto cierpi na klaustrofobie mialby chyba przekichane, no ok, nie moglby nawet w takiej lodzi przebywac. Trzeba uwazac, jak sie wstaje, bo bardzo latwo o siniaka na glowie ;) Po prawej dla porowniania, E. przeciskajacy sie pomiedzy tymi jakze wygodnymi lozeczkami.


Kto do kibelka? Prysznice wygladaly jeszcze gorzej, nie wiem czy ja bym sie tam zmiescila...


E. tlumaczyl mi milion razy jak nazywana jest kuchnia, bo "kitchen" to to nie jest. 
Coz... zapomnialam:)


Tak wyglada cala lodz:


Kolejny statek, ktory zobaczylismy to LV116 Chesepeake. Zdjec za duzo nie zrobilam, ale dla porownania mozeciez zobaczyc jak wyglada przy TORSKu. Smieszna sytuacja, gdy zwiedzalismy statek i bylismy juz przy samym koncu, natknelismy sie na bardzo milego Pana z ktorym E. rozpoczal konwersacje. Okazalo sie, ze jest weteranem wojennym NAVY. Kiedy zapytal skad jestem i uslyszal moja odpowiedz, powiedzial, ze kobiety z Polski sa bardzo piekne i wspomnial o zonie swojego brata, ktora jest Polka. Zapytal mnie o slowo, jakim mozna okreslic "babcie, ktore chodza ubrane jak za starych czasow" na co ja odpowiedzialam: yyyy....staroswieckie ? Jego starania powtorzenia tego slowa byly bezcenne :)


USS Constellation to najpopularniejszy z czterech statkow. Czytalam jego historie, ale przyznam szczerze, ze nie jestem najlepsza w zapamietywaniu szczegolow.

 Tak wyglada statek. Moze sie wydawac ogromny, ale nie jest. Ma trzy pietra i miesci 
prawie 300 osob. 


Tak wygladala "kajuta" oficera, kazda wysoko postawiona osoba miala podobny pokoik.


Jaka wygodna wanna :)


Tutaj jadali "wazni"


Tak natomiast spali zwykli marynarze. Uwierzylibyscie? Nie wiem co gorsze... To, czy te male i niewygodne lozeczka w lodzi podwonej :D



Na statku zawsze byl lekarz, a amputacje w tamtym czasie byly bardzo popularne. Jendak miejsce, narzedzia i warunki w jakich byly wykonywane wolaja o pomste do nieba. Z lewej strony widac lozko, w ktorym lezal pacjent. Na statku byly dwa takie lozka, z prawej strony widac noze i pile do wykonywania operacji i amputacji.


A tutaj... stol operacyjny.


Ostatni statek, ktory mielismy szanse zobaczyc to USCGC Taney i oto jedyne zdjecie jakie mam. Ten statek byl przeogromny. Wiedzieliscie, ze na wszystkich drzwiach sa litery, ktore oznaczaja przerozne rzeczy? Na przyklad niektore drzwi moga byc otwarte jedynie rano, inne tylko w nocy... A jeszcze inne nie moga byc w ogole otwierane... Mnostwo innych, zadziwiajacych rzeczy dowiedzialam sie dzieki E., ale rowniez dzieki mojej slabej pamieci wiekszosc z nich juz zdazylam zapomniec.


A to my i moja samojebka :D



Czy wiecie, ze za 3 tygodnie stuknie mi tutaj rok? Czasie, zwolnijjjjjj !!


10 komentarzy:

  1. I zostajesz u swojej rodzinki czy zmieniasz miejsce? Pozdrawiam!! :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuchnia na statkach to po polsku kambuz, może to o to słowo chodzi?

    OdpowiedzUsuń
  3. A łóżka na statkach to koje, nie prycze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne. Uwielbiam statki. Ja ostatnio zwiedzałem THPV Bembridge z 1938 roku, który cumuje przy nabrzeżu w Szczecinie. Relacji jeszcze nie wrzuciłem. Ściągnęli go z Anglii w opłakanym stanie tuż przed złomowaniem. Teraz wygląda imponująco. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przedłużasz swoj pobyt u rodziny?

    OdpowiedzUsuń
  6. "Torsk" to po norwesku "dorsz", fajny zbieg okoliczności :D

    OdpowiedzUsuń