Kiedy moja hostka do mnie przyszła i powiedziała, że wysyła mnie z dziećmi na kilka dni do WV do babci, pierwsze co pomyślałam to "zajebiście....tylko nie to...". Straszyła mnie brakiem zasięgu w telefonie i słabym Internetem, jednak jak się okazało wszystko działało jak trzeba! Do babci wyjechaliśmy w sobotę rano i dopiero po przybyciu na miejsce zdałam sobie sprawę, że to faktycznie middle of nowewhere. Babcia mieszka na wzgórzu, nie ma sąsiadów, a do najbliższego sklepu ma pół godziny samochodem. Do tego dzieci 24 godziny na dobę. Nie było jednak tak tragicznie jak sobie to wyobrażałam, szczególnie, że były tam wyrąbane w kosmos koty, które pokochałam, a szczególnie jednego z nich:) Bawiłam się z nimi tak często jak tylko mogłam, czyli prawie przez całe dni!
Domek babci nie był za duży, ale świetnie urządzony w środku, stwierdziłam, że jak przejdę na emeryturę to chcę mieszkać w takim domu i z takim widokiem! No, może z nieco lepszym :)
Na tej huśtawce codziennie rano i po południu piłam kawę :) A na werandzie jedliśmy przepyszne obiady przygotowane przez babcię (+2 kg do mojej wagi)
No i miałam swoje łóżko, z którego nie wstawałam wcześniej niż o 10 rano :D
W ostatni dzień miałam szansę obserwować mgłę, która pojawiła się całkiem znienacka i nie powiem, wyglądało to nieco creepy!
Nie powiem, odpoczęłam trochę od zgiełku dużego miasta i w sumie to cieszę się, że tam pojechałam. Dzieciaki zostały do końca tygodnia, a moja hostka odebrała mnie dziś i tym sposobem wróciłam do Alexandrii. Jutro czeka mnie cały dzień wolny a w piątek rozpoczynam mój road trip!!!
Nowy Meksyk-Colorado-Utah-Arizona-Nevada-California
Wooooohooooo!!
ale tam pięknie! i ta mgła! creepy, ale ma swój klimat :)
OdpowiedzUsuńCudne kociaki :) Trasa tripu brzmi rewelacyjnie, Grand Canyon też w planach?:)
OdpowiedzUsuńzdjęcia przepiękne - ile bym dała by się trochę tak odizolować od rzeczywistości. Haha, rozumiem, że perspektywa spędzenia całych dni z dzieciakami nie wygląda za dobrze, ale w praktyce może być zaskakująco dobrze.
OdpowiedzUsuńFajnie, że miałaś tak fajne kotałki :-)
Powodzenia z tourem - zazdro milion, aż mnie natchnęłaś do tego, że zaczęłam intensywnie myśleć nad swoim traveling month haha
:)