niedziela, 22 czerwca 2014

Karolina Północna



Jak już wcześniej wspominałam, ten weekend miałam spędzić (i spędziłam) w Karolinie Północnej. Z Bernadetą znałyśmy się jedynie z Internetu, ale postanowiłyśmy się wzajemnie odwiedzić będąc już w USA. Za porozumieniem obu stron doszłyśmy do wniosku, że ja odwiedzę ją pierwsza, a ona mnie kiedy indziej. Moim transportem był megabus, jeśli ktoś nie wie co to, to sprawdźcie sobie w Internecie, na prawdę polecam. Z Waszyngtonu jechałam do Durham około 6 godzin, ale szczerze mówiąc nie wiem nawet kiedy mi to zleciało. Bernadeta mieszka niedaleko tego miasta więc kiedy już po mnie podjechała pojechałyśmy do niej ogarnąć się i chwile odpocząć, a następnie udałyśmy się na imprezę. Miasteczko w którym byłyśmy to miasteczko studenckie, aczkolwiek obecnie studentów było bardzo mało, bo mają wakacje. Nie przeszkodziło nam to jednak w poznaniu nowych ludzi :) Połaziłyśmy trochę po pubach oraz przyjrzałyśmy się bliżej domom, a może powinnam napisać willom studenckim ? Oglądaliście kiedyś amerykańskie filmy w których studenci mieszkali w Domach typu Alfa, Beta itp? Takie domy były właśnie w tym miasteczku. Nie mogłam uwierzyć  w to co widzę....




Domy studenckie.

 
Ja i Bernadeta :)

Na drugi dzień postanowiłyśmy pojechać do stolicy Północnej Karoliny, czyli miasta Raleigh. Przyznam szczerze, że spodziewałam się czegoś innego, niemniej jednak miasto było całkiem ładne. Z jednej strony mogłabym powiedzieć, że było bardzo nowoczesne, a z drugiej strony było nieco "stare" , były tam budynki pewnie zachowane z dawnego okresu, które jednak nadawały urok temu miastu :)  Poniżej zamieszczam kilka zdjęć, możecie zobaczyć różnicę między budynkami.



North Carolina Museum of History


Raleigh Convention Center


Sąd


Nie wiem co to jest, ale całkiem spoko wyglądało :D 


Panorama.

A teraz ta "starsza" strona miasta:





Pogoda w tym stanie w ogóle mnie nie zaskoczyła, zdawałam sobie sprawę z tego, że może być tak gorąco i wilgotno jak w Virginii. Serio, nie wiem o co tu chodzi, ale ta pogoda jest nie do wytrzymania, dlatego trzeba sobie radzić np. kupnem kruszonego lodu z syropem arbuzowym :D yummy!


Po zwiedzeniu stolicy udałyśmy się nad jezioro na mały "chillout" . Wcześniej chciałyśmy jechać nad ocean, ale pogoda nie miała być za dobra, a w związku z tym, że niedaleko było ogromne jezioro z plażą to postanowiłyśmy zawitać właśnie tam :) Bernadeta była na tyle miła, że na drogę kupiła mi to:


No to w drogę!






Weekend w NC zakończyłam dziś 6cio godzinnym powrotem do Waszyngtonu (ahhh te korki...). Jutro moje dzieciaki zaczynają wakacje tak więc dla mnie zacznie się praca. Nie wiem czy pamiętacie o mojej wycieczce typu road trip, niektóre z Was śmiały się, że planuję nie będąc jeszcze w USA, chciałam się tylko pochwalić, że wycieczka dojdzie do skutku i pierwszy bilet został już zakupiony!:D 


Berni, jeszcze raz dziękuję za świetny weekend!!

Postanowiłam też, że z każdego stanu będę coś przywozić, w NC padło na czapeczkę :D

3 komentarze:

  1. A ja czytam, czytam tego posta i tak myślę czy gdzieś bedziesz miała takie przygody jak wracając odemnie z Kolorado lol. Oby nie chociaż patrząc z perspektywy czasu kupa śmiechu była :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Superrr, że roadtirp wypali, megaa! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też się wybieram do NC :D Jeeej już chce moje 21 urodziny i zacząć w końcu na imprezy chodzić, zwłaszcza zaczynam się niecierpliwić jak czytam twoje notki i w każdej co najmniej jedna impreza!! :P

    OdpowiedzUsuń