poniedziałek, 26 grudnia 2016

Swieta, swieta i po swietach/ Snieg w Kalifornii!

Przez chwile chcialam sie tu wyzalic i przy okazji ponarzekac, ze nie mialam w tym roku prawdziwych swiat, ale potem sobie uswiadomilam, ze to w koncu trzeci rok z rzedu juz ich nie mam i w sumie to chyba jednak nie mam na co narzekac. Powinnam sie juz przyzwyczaic, ze Amerykanie nie obchodza tak gwiazdki jak ludzie z Europy, mam jednak nadzieje, ze za rok uda mi sie poleciec na Swieta do domu i ze bede miala prawdziwa Wigilie. Ale musze sie Wam pochwalic, ze zrobilam rybe po grecku! I...sernik :D ten sam, ktory zrobilam na Thanksgiving, tylko zamast owocow ozdobilam go czekolada i byl przepyszny! W sobote rano wstalismy i plan byl taki, aby pojechac w gory. Godzine drogi stad spadlo mnostwo sniegu i wszycy oszaleli na tym punkcie. Plan byl taki, aby wieczorem po powrocie z gor zapalic choinke, zrobic mini wigilijna kolacje z ryba i winem i otworzyc prezenty, ale Eric powiedzial, zebysmy prezenty otworzyli wczesniej , bo to co mi kupil przyda mi sie w gorach. No wiec otworzylismy wszystkie prezenty przed wyjazdem i faktycznie, aparat, ktory mi kupil na prawde nam sie przydal, bo robi swietne zdjecia! On byl tez bardzo zadowolony z prezentow, ktore mu kupilam :) Okolo poludnia wyjechalismy w gory i po godzinie juz zobaczylismy pierwszy snieg, Na dole przy wyjezdzie z autostrady stala policja i nie wpuszczala nikogo, kto nie mial napedu na cztery kola lub lancuchow, i dobrze, bo to co sie dzialo na gorze to jakas masakra! Przez chwile myslalam, ze jestem na Alasce, a nie w Kaliforni! Zreszta sami zoabczcie:










Pozniej pojechalismy troche wyzej, gdzie byl taras widokowy. Widok powinien byc oszalamiajacy, ale jedyne co ujrzalam to biala mgle przed soba, ale pozniej po kilku minutach zaswiecilo slonce i moglam zobaczyc ten nieziemski widok! Wygladalo to tak, jakby slonce zaswiecilo specjalnie dla mnie doslownie na minute, abym tylko mogla zrobic zdjecie!

Widok przed.
A tutaj juz stoje na tym tarasie, pieknie, co ?

Bylo na prawde super, chociaz zimno, jak cholera. Bylam mega szczesliwa, ze moglam w koncu ubrac szalik i zimowa kurtke, ale nie bylam szczesliwa z powodu braku zimowych butow. Ubralam wiosenne botki, bo to jedyne co mialam. Jakies dwa tygodnie wczesniej kupilam w moim sklepie Ericowi Timberlandy i chcialam w ubieglym tygodniu kupic je rowniez sobie (na ten wypad bylyby idealne), ale niestety nie mieli ich. Teraz jednak juz wiem, ze musze je kupic chocbym miala zamowic, bo przydadza sie na takie wypady oraz na hikingi!

To byl mega zly pomysl haha

W drodze powrotnej z gor bylismy tak glodni , ze postanowilismy zatrzymac sie na jakies jedzenie w fast foodzie. Mimo, ze byla juz pozna godzina i w sumie moglismy wrocic do domu i zjesc wigilijna kolacje, to zatrzymalismy sie i tak, bo byla przed nami godzina drogi do domu,a  jeszcze musielismy pojechac do sklepu. No i tym sposobem nie zjedlismy ryby po grecku, bo dalej bylismy pelni po hamburgerze i frytkach. Powiedzielismy wiec sobie, ze kolacje zjemy w niedziele. 

W niedziele jednak tez jej nie zjedlismy, a to dlatego, ze znajomi Erica nas zaprosili do siebie na caly dzien i jak wrocilismy to byla juz 22:00. Nie mialam ochoty jej nawet sprobowac, bo znow bylam pelna, a wierzcie mi ze chcialam mega wiedziec, jak mi wyszla:D

Dzisiaj jest juz poniedzialek i powiem Wam, ze rano obudzilam sie tak chora, ze pierwsze co zrobilam, to zadzwonilam do pracy, ze dzisiaj nie przyjde. Zostalam w lozku caly dzien, Eric dal mi jakies tabletki po ktory oczy same mi sie zamknely i przespalam kilka godzin. Bardzo sie ciesze, ze postanowilam zostac w domu, bo jakbym miala pracowac tyle godzin z moim kaszlem, kichaniem i bolem glowy to bym chyba oszalala. Mam nadzieje, ze jutro poczuje sie lepiej i bede mogla juz pracowac. Dzisiaj w koncu udalo nam sie zjesc rybe! Smakuje nie tak dobrze, jak mojej mamy, ale i tak jest pyszna! Eric jak ja pierwszy raz w zyciu i bardzo mu zasmakowala :)


Eric wie, ze mam zajoba na punkcie psow Corgi, wiec w mojej skarpecie znalazlam skarpety, maskotke, zatyczke do wina i jeszcze kubek, ktorego zdjecia nie mam - wszystko z Corgi :D




Do uslyszenia, M.

3 komentarze:

  1. Urocze prezenty :D fajny taki świąteczny wypad ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, fajny taki wypadzik :) Nawet nie wiedziałam, że w Kalifornii wg jest śnieg :D

    zabookowanyswiatpauli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń