Ostatnie dwa tygodnie byly mega zakrecone, a to dlatego, ze mielismy goscia - kolege Erica z Tennesse, ktory zostal z nami caly tydzien. Przylecial w ubieglym tygodiu w piatek, a w sobote zaraz wyjezdzalismy do Vegas. Zaplanowalismy to z miesiecznym wyprzedzeniem, takze hotel juz tez mielismy zabukowany wczesniej. Dzien przed wyjazdem nie spalam prawie cala noc, bo Eric strasznie chrapal a i nie moglam isc spac na kanape, bo spal tam Jeff, ktory chrapal jeszcze gorzej. Na drugi dzien sama postanowilam, ze poprowadze samochod, ale szczerze mowiac po nieprzespanej nocy, po wypiciu kawy i redbulla czulam sie calkiem ok.
Na poczatku postanowilismy pojechac do TopGolf i zagrac w golfa, napic sie piwka i obejrzec mecz futbolu, a dopiero potem zameldowac sie w hotelu. Byl to moj pierwszy raz w TopGolf i musze przyznac, ze bylo super! Pierwszy raz gralam w golfa, na poczatku nie bylam zbyt pozytywnie do tego nastawiona, ale serio pozniej stwierdzilam, ze to jest mega! Polecam kazdemu! Najsmieszniejsze bylo to, ze Jeff gra w golfa praktycznie raz w tygodniu i smial sie z nas , ze na pewno skopie nam tylki , a skonczylo sie na tym, ze i ja i Eric skopalismy jego tylek :P Oczywiscie nie chodzilo o to , kto wygra , ale o to zeby sie dobrze bawic :)
Do hotelu dotarlismy okolo 3:30 , przebralismy sie , ogarnelismy troche i ruszylismy na podboj kasyna. Nie bede opisywac szczegolow, bylo super, ale szkoda, ze przegralismy :P Na poczatku wygrywalismy , ale potem w koncu skonczylismy na przegraniu okolo 2 stowek :P No ale jak juz wczesniej wspomnialam, zabawa sie liczy, nie kasa, szczegolnie w Vegas :)
Kiedy wszyscy wrocilismy do hotelu, wyobrazcie sobie co czulam spiac w jednym pokoju z chrapiacym Ericem i jeszcze gorzej chrapiacym Jeffem.... I do tego po nieprzespanej poprzedniej nocy. BYLAM WSCIEKLA. Bylam wsciekla do tego stopnia, ze obudzilam Jeffa i powiedzialam mu, ze jak nie przestanie chrapac to go zabije :D Biedny tak sie wystraszyl, ze zaczac mnie pawie na kolanach przepraszac. No ale prawda jest taka, ze nic z chrapiacnymi i do tego nie do konca trzezwymi ludzmi nie da sie robic, tak wiec zabralam sie i okolo godziny 4 rano poszlam spac do samochodu. Serio. Lezalam w samochodzie na parkingu gadajac ze znajomymi z Polski :D Okolo 7 rano zabralam sie i z powrotem ruszylam do hotelu, a najlepsze jest to, ze znow ja musialam prowadzic bo oni oboje byli jeszcze troche pod wplywem alkoholu. Takze ruszylismy w droge do Hoover Dam. Od razu przypomniala mi sie moja wycieczka sprzed dwoch lat, bo bylam wtedy i w Vegas i zobaczyc Hoover Dam , takze tym razem jakiegos specjalnego wrazenia to na mnie nie wywarlo. Warto bylo jednak pojechac i zobaczyc, tym bardziej, ze z Las Vegas bylo to jedynie 45 min.
Widok z naszego pokoju hotelowego :) Akurat trafilismy na zachod ! |
THANKSGIVING
Dzien przed Thanksgiving wybralismy sie wszyscy na zakupy, aby kupic skladniki potrzebne na nasze dania. Wiedzialam, ze nie bede musiala zbyt duzo gotowac i przygotowywac, bo Jeff bardzo lubi gotowac i on powiedzial, ze zrobi wszystko. Ok, przeciez nie bede sie klocic?:) jedyne co chcialam zrobic to ciasto. Znalazlam mega przepis na nowojorski sernik i postanowilam, ze wlasnie to ciasto upieke. To bylo w sumie moje pierwsze ciasto, ktore sama robilam w calym moim zyciu. Oczywiscie zawze pomagalam w domu mamie, ale nigdy nic nie upieklam sama. No, poza babka czekoladowa albo czyms jeszcze latwiejszym. Ten sernik to bylo moje wyzwanie. Wrocilismy do domu i zabralam sie za pieczenie, po czym zorientowalam sie , ze nie mam miksera, a byl on niezbedny przy miksowaniu wszystkiego. Pojechala wiec szybko do sklepu i kupilam jeden ( a byla juz wtedy prawie 9 pm). Musze przyznac, ze ten sernik nei wygladal za dobrze, jak go wstawilam do piekarnika. Jak go wyjelam wygladal jeszcze gorzej, ale na drugi dzien jak go dokonczylam to byl po prostu przepyszny! Serio, bylam z siebie taka dumna!
Nasz obiad nie zawieral indyka, a to dlatego, ze po pierwsze nie oplacalo sie nam robic indyka na jedynie trzy osoby, po drugie ja nie przepadam w ogole za miesem z indyka i po trzecie po prostu stwierdzilismy, ze zamiast indyka zrobimy szynke. Wszystkie dania , ktore przygotowal Jeff z pomoca Erica byly bardzo dobre! Nasz dzien w sumie opieral sie glownie na pieczeniu, gotowaniu, jedzeniu i spedzaniu razem czasu:) To swieto wcale nie wyzwala we mnie zadnych emocji, dlatego, ze w Polsce go nie mamy a i jakos nigdy specjalnie tego nie obchodzilismy z moja poprzednia host rodzina.
Dwa dni po Thanksgiving Jeff polecial do domu, a my znow zostalismy sami :P
Powoli zblizaja sie swieta i juz mam za soba kupowanie prezentow dla Erica. Chcialam bardzo wyslac cos do domu, ale w poblizu nie ma polskiej firmy, ktora wyslalaby paczke taniej, wiec po prostu poczekam, az wroce do Polski w kwietniu i wtedy im cos przywioze :) Szczerze? Nie mgoe sie juz troche doczekac swiat, mimo, ze bede jedynie z Ericem, postaramy sie, aby bylo specjalnie :) Moze nawet przygotuje cos polskiego do jedzenia! (Nie no, na pewno cos przygotuje:)) Ciezko mi sie pogodzic z faktem, ze bede miala swieta bez sniegu, serio. Jakos tak dziwnie bede sie czula. Ostatnio bylismy z Ericem na zakupach i kupilam balwanka, ktory dekoruje nam nasz maly stolik , niedlugo kupimy wiecej dekoracji swiatecznych i mam nadzieje , ze to cociaz w polownie zastapi mi brak sniegu:P
Do uslyszenia, M!
Nie jest ci przykro ze nie spędzisz świąt w Polsce ?? Powiedz mi jak ci się posługuje językiem polskim przeciez codziennie go używasz a juz tez dlugo jesteś w USA :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhej! jest mi strasznie przykro, bo sa to trzecie z rzedu swieta bez mojej rodziny. Amerykanie nie przywiazuja tak duzej wagi do swiat jak polacy i to jest najgorsze... Ale jakos dam rade :) Ja nie jestem tego typu osoba, ktora przeplata angielski z polskim bo "jes juz trzy lata w ameryce"... NIE! Posluguje sie j polskim codziennie, jak rozmawiam ze znajomymi i rodzina wiec nie idzie tego zapomniec :) Jedyne slownko z ktorym czesto mam problem to blueberries, aczkolwiek akurat teraz pamietam , ze sa to jagody :D
UsuńRowneiz pozdrawiam!:)
Hahah współczuję ci tych chrapiących towarzyszy, ja bym chyba nie dała rady funkcjonować po nieprzespanej nocy ;) Kurczę San Diego pewnie ma wiele plusów i wgl ciepełko jest świetne, ale racja święta bez śniegu to tak smutno :( Może następnym razem wybierzecie się w góry w Colorado albo coś w tym stylu :) A jak tam w pracy?
OdpowiedzUsuńZ tym śniegiem to nie masz się co martwić - u nas zapewne też nie będzie... ;)
OdpowiedzUsuń