czwartek, 23 czerwca 2016

Plany sie zmienily...na lepsze!!

Wiecie co ? Wlasnie mam za soba OSTATNI DZIEN BYCIA AU PAIR. Nie macie pojecia jaka to ulga, jakie szczescie, jaka radosc na mojej twarzy! Zostalam z moja rodzinka dluzej jakies 5 tygodni, na to wychodzi. No ale od poczatku... Przedwczoraj przyszla do mnie hostka i powiedziala, ze w sumie to jak chce to moge sobie skonczyc prace nawet w tym tygodniu, bo oni jutro jada na wakacje (i ja tez) a na kolejny tydzien po wakacjach dzieci jada do babci. Na poczatku mialam z nimi jechac do babci, ale ona stwierdzila, ze da sobie rade sama  i , ze nie potrzebuje mojej pomocy. O matko, serio? MEGA! Moja hostka chyba widziala moja radosc i podekscytowanie, bo wie jak bardzo chcialam jechac do San Diego samochodem z Ericem. Zaraz zadzwonilam do Eryczka i go poinformowalam o tej cudownej wiadomosci, ucieszyl sie jak dziecko ! Byl tylko jeden problem... bilet, ktory mialam kupiony z DC do San Diego... $300 przepadlo, nie byl refundable. No ale coz, trudno sie mowi, to tylko kasa a wspolny przejazd przez cale stany jest po prostu bezcenny!!! Juz wczesniej zakupilam sobie ksiazke o road tripach w Stanach i widac, teraz bede miala szanse ja wykorzystac! Do mojego wyjazdu zostalo od dzisiaj dokladnie 13 dni. Jedyny minus to taki, ze nie bede juz zarabiac. Nie bede dostawac juz zadnych pieniedzy, zero tygodniowek, zero dodatkowego hajsu, no nic. Na szczescie troche sobie odlozylam, wiec mam nadzieje, ze jakos dam rade :) W tym tygodniu bylam ostatni raz pilnowac Cormaca, a dzisiaj pojechalam pozegnac sie z jego mama i dziadkiem, ktory zawsze mi pomagal sie nim zajmowac- o ile tej pomocy potrzebowalam. Przemili i przesympatyczni ludzie. Mowilam wszystkim na okolo, ze bede tesknic, ale w sumie nie bede. Nie przywiazuje sie do ludzi w az takim stopniu, przynajmniej nie do wszystkich.

Dziadek bardzo nalegal na zdjecie ze mna, wiec ma. Kupil sobie Iphona i poprosil mnie, abym mu pokazala jak sie robi zdjecia, byl mega zaskoczony , ze ma przednia kamerke i moze robic sobie selfie :D
Ostatnie zdjecie , jakie zrobilam  Kormaczkowi :)



To jest zdjecie mojej malej z pucharem softball. Jej druzyna wygrala Championship i zostali zwyciezcami. Wspominalam wam juz, ze nie znosze tego chlo;pca, ktorym sie zajmuje? Nazwalabym go brzydko, ale lepiej tego nie bede robic na blogu. To w jaki sposob on sie zachowywal po wygranej Quinn... po prostu przeszedl samego siebie. Najpierw zaczal wygadywac , ze bardzo nie chcial, aby jej druzyna wygrala, ze w ogole sie nie cieszyl jak zdobywali punkty a na koniec ze trofeum jakie dostala jest brzydkie. To jest przyklad zadufanego w sobie , rudego bachora, ktorego na prawde nie znosilam. Zawsze wszystko musial miec najlepsze, musial wszystko miec pierwszy wszedzie byc pierszy, no masakra. Wczoraj Quinn wypadly dwa zeby, wiec zaczela sie cieszyc, ze przyjdzie do niej Wrozka Zebuszka i , ze da jej pieniadze. Na co Alex wscieklym tonem zaczal sie wydzierac i prawie beczec, ze ona zawsze dostaje wiecej pieniedzy, ze co to ma byc, zaczal sie trzasc i wydzierac na wszystkich, wlacznie ze mna i moja hostka. Serio? On ma 8 lat i kloci sie o kase jakby co najmneij zbieral na samochod, czy ch** jeden wie co. A wiecie co zrobila moja hostka? Pokazala mu sume pieniedzy na jego koncie i na koncie Quinn, zeby  tylko widzial, ze ma wiecej. Kolejny raz pytam, serio? Bo jakby moje dziecko w wieku 8 lat zaczelo sie drzec o pieniadze, to bez niczego zdzielilabym go/ja w leb. Tyle w temacie. Ale musielibyscie ta frustracje zobaczyc, no masakra. Dzieki bogu , ze to juz koniec !!!!!!!!

WAKACJE

Jutro jade do Nowego Jorku na piec dni odwiedzic moja bardzo dobra kolezanke sprzed szesciu lat, Serio, nie widzialam jej cale szesc lat. Bardzo sie przyjaznilysmy jak bylam Au Pair po raz pierwszy w stanie NJ w 2009 roku. Wiem, ze miedzy nami na bank sie nic nie zmienilo, moze dojrzalysmy , to tyle. Wiem, ze bedziemy sie swietnie dogadywac, mimo , ze na codzien raczej nie utrzymujemy ze soba za bardzo kontaktu i wiem, ze to bedzie zajebisty weekend! W poniedzialek jade od niej zobaczyc sie z moja ciotka i we wtorek wyjezdzam z powrotem do DC na caly jeden dzien. W czwartek rano pakuje sie i jade odwiedzic Eryczka do VA Beach. Gdybym wiedziala wczesniej, ze tak sie potoczy wszystko to juz bym u niego zostala, a tak to musze wrocicl w niedziele tutaj na dwea dni, ogarnac wszystko, spakowac, zrobic pranie , wysprzatac pokoj i znow jechac do niego we srode i wlasnie we srode zaczniemy nasza podroz zycia do Kalifornii!!


N akoniec zdjecia mojego rozpieszczonego pieselka, za ktorym na pewno bede tesknic!!!




M.

3 komentarze:

  1. Współczuję dzieciaka. Wiem co przeżywałaś, mam identycznego brata. Nieraz muszę powstrzymywać się przed ukatrupieniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że się cieszysz! Szerokiej drogi i szczęśliwej podróży :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale super się złożyło, że będziesz mogła z nim jechać! Ekstra! Już nie mogę się doczekać zdjęć z road tripu! :)

    OdpowiedzUsuń