poniedziałek, 8 lutego 2016

O matko, to juz luty??

Tak szybko jak czas mi tutaj leci, tak chyba niegdy mi nie lecial. Ale tak to juz jest, jak sie jest w domu  z rodzina, to wszystko jest powolne, a jak sie juz gdzies wyjedzie to czas pedzi jak szalony. Pamietacie jak odliczalam dni do konca? No, to zapomnijcie o tym, nie wiem czy stetyy, albo i niestety musze zostac z moja rodzina dluzej. Pozwolili mi na to i chwala im za to, ale juz sie cieszylam, ze skoncze prace z dziecmi. Eric dostal juz wytyczne co do swoiej pracy i przed nasza wyprowadzka do San Diego on musi na miesiac jechac na szkolenie do Norfolk, no a ja z nim tam jechac nie moge. Moja rodzina pozwolila mi zostac z nimi te poltora mies dluzej, namawiali mnie nawet nei wiecej, ale chyba czas najwyzszy stanac na wlasne nogi, zaczac dbac o siebie i zyc swoim zyciem. Nie moge sie tego doczekac. W polownie lipca wsiadam z Ericem w samochod i jedziemy przez cale Stany do San Diego! To bedzie najlepszy road trip ever!! 
Wiecie jak to jest smiesznie miec faceta zza granicy? Faceta, ktory nie mowi po polsku, a ja mimo, ze znam angielski bardzo dobrze to czasami nie mam pojecia o czym on do mnie mowi. Mam z tego ogromna beke, ale nie moge sie juz doczekac naszego wspolnego zycia! Chcialabym to juz zaczac tu i teraz, ale coz trzeba jeszcze troche poczekac. Obawiam sie oczywiscie naszych poczatkow, wspolnego mieszkania i przebywania 24h na dobe, ale skoro teraz swietnie sie dogadujemy, to pozniej moze byc chyba tylko lepiej ? Mam taka nadzieje! Na chwile obecna moge powiedziec, ze jestem chyba najszczesliwsza osoba na swiecie! 






W piatek wybralismy sie do restauracji japonskiej w ktorej kucharz gotowal jedzenie przed klientami. No, mega!

Wiecie co jest najgorsze w przebywaniu na granica tak dlugi okres ? To, ze jesli cos sie stanie w domu, to nie ma za bardzo mozliwosci, aby pojechac, pomoc. Mozna ryzykowac, ale nie zawsze sie to oplaca. Zalezy tez, co sie oczywiscie wydarzy. Przez prawie dwa lata pobytu tutaj zmarl moj wujek, potem moja kolezanka ze studiow a jakis czas teu stracilam psa. Zawsze wyobrazalam sobie powrot do domu i nagrywanie filmiku, kiedy to moj pies do mnie biegnie i sie ze mna wita po ponad 2 latach. Niestety, juz takiego filmiku nie nagram.

W tym tygodniu moja rodzina wyjezdza na 6 dni do do Kalifornii i gdyby nie to, ze tyle sie dzieje to chetnie na te 6 dni gdzies bym sie wybrala. Niestety jest to weekend, gdzie Eric ma urodziny, przyjezdza jego kolega z TN, gdzie sa dwie pozegnalne imprezy Eve i walentynki, na ktorej idziemy znow na strzelnice (postanowilismy zrobic z tego nasza doroczna tradycje :)). Powoli kazdy zacznie stad juz wyjezdzac i nie , nie bede narzekac, ze zostane sama jak palec, bo jako przyszla zona NAVY musze sie do tego zaczac przyzwyczajac. Bedzie ciezko, ale dam rade, bo kto jak nie ja? 

M.


5 komentarzy:

  1. No to prawda, że czas leci jak szalony! Bądź cierpliwa, później może być juz tylko lepiej! :* Super pomysł z tą tradycją na strzelnicy! Musi być niesamowity fun!
    Trzymam za Ciebie ogromne kciuki.
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Żona marynarza... No akurat Ciebie nie wyobrażałam sobie w tej roli ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śmianie się z tego, że nie masz pojęcia o czym on do Ciebie mówi szalenie mnie rozbawiło! Ja się zawsze złoszczę jak J mi mówi, że mam przecież uroczy akcent itd. Ale za to ja czasami nagle gadam do siebie po polsku i wtedy on stwierdza "What???!!!??". No ma to plusy i minusy!
    Na pewno będzie lepiej i lepiej. :) A jak zamieszkacie w San Diego to już w ogóle będzie bajka! :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero nadrabiam całego twojego bloga, bo znalazłam niedawno i miałam się wstrzymać z dodawaniem komentarzy aż do postów obecnych, ale nie wytrzymałam, bo jak zobaczyłam to wasze wspólne zdjęcie na tle tego zachodu to aż się uśmiechnęłam do samej siebie :D Gratuluję Ci bardzo, a raczej wam ;) Dużo szczęścia, jesteście bardzo kochani <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero nadrabiam całego twojego bloga, bo znalazłam niedawno i miałam się wstrzymać z dodawaniem komentarzy aż do postów obecnych, ale nie wytrzymałam, bo jak zobaczyłam to wasze wspólne zdjęcie na tle tego zachodu to aż się uśmiechnęłam do samej siebie :D Gratuluję Ci bardzo, a raczej wam ;) Dużo szczęścia, jesteście bardzo kochani <3

    OdpowiedzUsuń