wtorek, 1 lipca 2014

I am turning into an apple...

Zaskakujący tytuł posta? To wszystko przez pogodę. Pamiętacie jak bardzo chciałam trafić do Kalifornii, bo tam jest przecież ciągle gorąco? Dzięki ci o panie, że jestem tu, gdzie jestem. Pogoda nie rozpieszcza, przynajmniej nie mnie... Wirginia ma to do siebie, że podczas wakacji prawie codziennie jest tutaj ponad 30 stopni. Jak widzę na termometrze z rana 100 st F to serio płakać mi się chce. Dlaczego I am turning into an apple? A dlatego, że przez tę pogodę jestem codziennie na basenie z dziećmi i nie powiem, smaruję się kremem z filtrem 50, a nadal jestem czerwono-brązowa. Dlaczego tak? Bo jak jedna opalenizna zamienia się na brąz to przychodzi druga- nowa- czerwona! Cały czas powtarzam sobie, że jeszcze tylko dwa miesiące... Wiem, wiem pewnie teraz mi powiecie, że super, że spędzam z dziećmi tyle czasu na basenie, no tak, super, ale to na prawdę może się znudzić! 
Okej, zacznę od tego, że weekend minął całkiem spokojnie, moje dzieciaki wyjechały z hostem do babci do WV i miałam wolne od piątku do wtorku (teoretycznie do dziś, ale o zmianach napiszę za chwilę). W sobotę jedna z koleżanek miała urodziny, więc wybrałyśmy się do Georgtown na imprezę, muszę przyznać, że Gorgtown jest mega, knajpa na knajpie, wszędzie można wejść, napić się , wybawić , jedynym minusem jest to, że imprezy tutaj kończą się średnio o 2-3, jak rozmawiam z tutejszymi i mówię im, że w PL mamy bifor, melo i później jeszcze after to z niedowierzania robią oczy jak 5 zł. i patrzą się na mnie jakbym była z księżyca, a w myślach pewnie powtarzają "zabierz mnie do Polski na melo :D" .


Niedziela to dzień odpoczynku, więc wraz z Niną i Eweliną wybrałyśmy się na drugą stronę Potomaku do Maryland do National Harbor. Idealne miejsce i idealna pogoda na piknik na pomoście :D



Jak już wspominałam wcześniej, zarówno poniedziałek jak i dziś miałam mieć wolne i faktycznie w poniedziałek pojechałam z jedną z dziewczyn na basen, po czym odebrałam wiadomość od HM , że natychmiast potrzebuje samochód bo mamy w domu powódź. Przez chwile wpatrywałam się w ten telefon i myślę sobie jaka do diabła powódź? No ale szybko ochłonęłam, wsiadłam do samochodu i w te pędy do domu. Okazało się, że boiler, który jest do ogrzewania wody się zepsuł i cała woda się z niego wylewała, HM potrzebowałam duży samochód do tego, aby kupić nowy boiler. Ja zostałam w domu i pilnowałam urządzenia, które odprowadzało wodę do ogrodu. Wyszłam tylko na moment do kuchni, po czym wróciłam na dół, a tam wąż odczepiony i woda ciurkiem leje się do tej kanciapy! Pierwsze co zrobiłam to wbiegłam tam i chciałam ten wąż jakoś doczepić, wierzcie mi, dawno nie używałam tylu brzydkich słów na raz. Walkę z wężem uznałam za przegraną, więc chciałam podstawić jakieś wiadro, miskę...cokolwiek, aby ta woda tam ściekała, ale w tym domu znaleźć coś takiego to graniczy z cudem. Wzięłam więc swój kosz na śmieci i takie plastykowe pudełko i co chwile podstawiałam, żeby woda nie leciała na podłogę. Po jakiejś godzinie wróciła moja HM z panem, który miał to wszystko naprawić i wrócił również mój host z dziećmi i tym samym dziś nie miałam wolnego, a normalny dzień pracujący! No cóż, skoro i tak mało tutaj robię, to nawet nie byłam zła :) Postanowiłam zabrać rano dzieci do ZOO. Pierwszy raz tam prowadziłam i oczywiście jak to ja zgubiłam się po drodze a mój kochany GPS poprowadził mnie do samego centrum Waszyngtonu. Do ZOO normalnie ode mnie jedzie się 20 min, ja jechałam 50... Wróciłam za to w 18 haha :) Wróciliśmy z ZOO w miarę szybko, bo słupek rtęci przekroczył 100 st i nie mieliśmy siły chodzić, więc na kolejne 4h pojechaliśmy na basen. No ale parę zwierząt udało nam się zobaczyć :)



Przed nami 4th of July, czyli bardzo ważny dzień dla Amerykanów. Piątek mam wolny, więc wraz z dziewczynami wybieramy się do Waszyngtonu obejrzeć fajerwerki, po czym w sobotę z rana jedziemy do Maryland na plażę, gdzie zamierzamy spędzić resztę weekendu :)

M.


4 komentarze:

  1. Nie chcę się wymądrzać, ale trochę muszę, bo "I am turning an apple" oznacza "obracam jabłko" więc obstawiam, że chodziło Ci raczej o "I am turning into an apple".

    OdpowiedzUsuń
  2. dokładnie wiem co masz na myśli mówiąc, że basen się może znudzić - siedzę z młodą w Hiszpanii na basenie codziennie i rutyna mnie zjada pomału :p

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha, ja dokladnie tak samo!
    Dzisiaj wyszlam z domu i sluchaj, okulary mi zaparowaly :D wilgoc i gorac tak mnie dobija, ze siedzialabym caly dzien w domu lol.

    Ale damy rade Marlena, pogoda nas nie pokona!!!!

    OdpowiedzUsuń